piątek, 1 czerwca 2012

Tutaj dopiero się zaczęło. Zabiegi, prześwietlenia, dren w płucach... wszystko na porządku dziennym... Szczerze powiedziawszy nie pamiętam za bardzo tego wszystkiego. Moje stadium choroby było już tak wysokie, przy czym miałam ogromne bóle i podłączona byłam dzień i noc do morfiny a jeszcze oprócz tego brałam extra dawki. Morfina mnie ogłupiała i sprawiała, że podczas zabiegów ogóle nie wiedziałam o niczym. Jak każdy wie to środek prawie, że narkotyczny ale ma też swoje plusy np. właśnie taki jak wyżej opisałam. Dzisiaj jest mi trudniej bo już dawno odłączyli mnie od tego cudownie niebezpiecznego środka przeciwbólowego i zdaje sobie w pełni sprawę co dzieje się w około mnie. Np ostatnio zabrali mnie na odciąganie płynu z płuca, absolutnie nie pamiętam tego miejsca a byłam już tam wcześniej dwa razy. To samo jak przychodziły do mnie pielęgniarki, które się mną zajmowały a ja mogłabym przysiąc, że widzę je po raz pierwszy w życiu. Byłam przerażona. W jeden piątek dostałam chemioterapię a za tydzień następną... Nic złego się nie działo z moim organizmem więc trochę się uspokoiłam. Później przyszedł czas na następną Chemię 5 dni pod rząd. Gdy krwinki zaczęły spadać dopiero zaczęło się dziać. Pleśniawki w buzi, nie mogłam jeść, wymioty, rozwolnienie, ogólna bezsilność i rozbicie. Zgoliłam głowę bo włosy już zaczęły mnie drażnić. Zastanawiałam się nad tym tydzień czasu aż podjęłam decyzję, to było chyba najlepsze rozwiązanie. Pękła mi krwinka w oku i całe oko zalało mi się krwią. Nie chciałam patrzeć w lustro. Nigdy nie uważałam, że byłam jakąś pięknością zawsze raczej byłam skromna. A teraz ? Teraz sobie pomyślałam, że byłam taka ładna. Nic po tym już nie zostało. To nie jestem ja. Gdzie moje włosy, moje paznokcie, moje brwi, moja figura gdzie mój make-up. Dziś mogę powiedzieć, że to wszystko nie jest ważne. To się po prostu nie liczy. Przywiązujemy wagę do takich niepotrzebnych spraw. Jedyne co się liczy to Bóg - tak !!! I choroba pomogła mi to pojąć. Zawsze byłam katolikiem ale nigdy się nie praktykowało. Lepiej było spędzać co niedziele albo na kacu albo na nie robieniu niczego niż iść i tą godzinkę poświęcić Panu Bogu. Myślę sobie, że chciałabym być zdrowa ale czy ja kiedykolwiek poszłam i podziękowałam chociażby raz za swoje zdrowie ? Nie ! A Teraz o to zdrowie trzeba prosić, jak trwoga to do Boga... Ale on jest Miłosierny, przebacza nam wszystkie winy. Tylko czy nam nie jest wstyd, że tak go zaniedbaliśmy ? Teraz jestem z nim codziennie, modlę się a on ukaja mój ból. I on daje mi wiarę i ja ufam jemu, że przyjdzie dzień i będę znów zdrowa. Nie mogę się tego dnia doczekać...



1 komentarz:

  1. Płakała, znowu płakałam. Wszystkie wspomnienia wracają. Nie wiem już sama czy potrafię się wczuć w Twoją rolę czy nie. W końcu stadium mojej choroby było małe. Szybko mi przeszło...

    Jednakże muszę Ci przyznać, że od początku choroby Bóg stał sie moim najlepszym przyjacielem. Jak ja żałuje, że nie dostrzegłam kogoś tak wspaniałego wcześniej. Również nie dziękowałam za nic, bo byłam próżną egoistką...

    Życzę zdrowia.

    OdpowiedzUsuń