niedziela, 21 października 2012

Na poczatek chcialam wrocic po raz ostatni do komentarzy, ktore pewne osoby mi tu zostawiaja mimo, ze prosilam by tego nie robily. Jest to moj blog i moje przemyslenia i nie zycze sobie by byly tu zostawiane bluznierstwa oraz przeklenstwa. Jesli ktos nie potrafi ujawnic swojej godnosci a potrafi tylko oczerniac nie znajac w ogole ani mnie ani sytuacji to bardzo prosze zastanowic sie dwa razy zanim cos napisze. Ja osobiscie ten blog uwazam za swoj pamietnik i nie chce by byly tu komenarze tego typu. Te osoby, ktore mnie znaja wiedza doskonale, ze ja nie prosilam o zadne pieniadze i o zadna pomoc i ze wszystko zorganizowali moi przyjaciele. Jesli ktos zazdrosci mi wlasnie ich to bardzo mi przykro bo chyba zostal w zyciu skrzywdzony ich brakiem i nalezy sie za niego modlic. Ja juz przestalam sie przejmowac bo szkoda moich ostatnich nerwow a to i tak nic nie zmieni. No trudno calego swiata nie zmienie - a szkoda... ale bede sie za nich modlic bo to naprawde bardzo biedni ludzie. Dzis mianowalam na Administratora mojego bloga moja kochana Nikolke i ona bedzie czuwala nad tym by usowac tego typu komentarze a komentatorow po prostu zglaszac. Ale mam nadzieje, ze uszanuja oni moja ostatnia prosbe i nie beda zasmiecac strony gdzie wylewam swoje ostatnie uczucia. No to by bylo na tyle jesli chodzi o te sprawe...Ach jeszcze bym zapomniala napisac, ze to wlasnie nasz kochany Ksiadz sprawil, ze poczulam sie lepiej w tej sytuacji bo uslyszalam od niego takie slowa: Jesli Pan Bog bedzie wiedzial, ze potrzebujesz tych pieniedzy na swoje niepotrzbne wydatki nigdy by Ci ich nie dal, ale widocznie beda Ci one potrzebne i moze wlasnie na ratowanie Twojego zycia bedzie uzbierana taka kwota jaka jest potrzebna i nie martw sie tyle ile bedzie potrzebne tyle bedzie... Dziekuje moj Drogi przyjacielu za te slowa, daly nie tylko spokoj mojej duszy ale tez nadzieje, ze moze wlasnie skoro tyle jest uzbierane to uda sie mnie uratowac. Wierze, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny a wszystko ma swoj cel...

Dzis bylismy w Knock bo kochani przyjaciele Aga i Tomek zamowili za moje uzdrowienie Msze Sw. To byl piekny dzien i nawet bylam w szoku, ze Bog dal mi dzis taka sile bym mogla go w spokojnej modlitwie przezyc. Na Mszy spotkalam tez przyjaciol z dawnych lat i tez sie tak sklada, ze nazywaja sie Aga i Tomek. Milo bylo was kochani zobaczyc i dziekuje wam z calego serca zescie przyjechali pomodlic sie o moje zdrowie. Podkreslam, ze modlitwa jest wszystkim tym czego teraz potrzebuje i jestem wdzieczna wszystkim tym, ktorzy sie za mnie modla. Dzisiaj sobie tak pomyslalam, ze ja naprawde jestem bardzo szczesliwa osoba majac was kolo siebie. Tatus mi dzis powiedzial, ze poczul ostatnio taki wewnetrzny spokoj i ze wierzy, ze sie uda, ze wszystko bedzie dobrze. Ja ostatnio jestem bardzo nerwowa i wiem, ze ranie swoich bliskich czasem bo tak szybko i latwo wywolac u mnie teraz zdenerwowanie. Tlumacze sie tym, ze w glowie mam ciagle ta diagnoze lekarzy, ze boje sie bo nie wiem co sie stanie i nie wiem co mnie czeka. Przykro mi, ze taka jestem ale zdaje sobie z tego sprawe, ze wlasnie tak jest i przepraszam bo wcale nie chce taka byc. Oni robia dla mnie wszystko, poswiecaja sie i nawet staraja sie moje nerwy stlumic, dziekuje Ci Panie Boze za to ale prosze daj mi troche wiecej cierpliwosci i troche wiecej spokoju duszy bo przeciez nie wiem ile mi jeszcze zostalo. A jesli zostalo mi tak niewiele nie chce by mnie taka zapamietali ale by pamietali mnie usmiechnieta taka jaka zawsze bylam. Dzis w Knock poswiecilam obrazek naszego kochanego Papieza Jana Pawla i powiesze go sobie nad lozkiem. Czuje, ze bedzie nade mna czuwal. Dziekuje Ci Panie Boze za ten piekny dzien, wniosl on wiele do mojego serca. Napisalismy listy do Matki Bozej z prosbami i wrzucilismy w kosciele do skrzynki. Ponoc Matka Boska, ktora sie tam objawila czyta te listy :) Codziennie wieczorem odmawiamy rozaniec i zaraz wlasnie na niego pora, wiec bede sie zbierac. Chcialam jeszcze tylko napisac, ze Mariusz szczesliwie wyladowal w Warszawie i mam nadzieje, ze jutro doczekam sie dobrych wiesci. Prosze Cie Panie Boze czuwaj nad nim i daj mu wiare a lekarzowi, ktory powie ostatnie slowo w mojej sprawie daj swiatlo by mogl nas zapewnic, ze cuda sie zdarzaja. Tak bardzo na niego licze. Nie ma meza pol dnia tylko a ja juz za nim tesknie. Wracaj tu do mnie kochanie szybko bo brakuje Cie w naszym domu. Kocham Cie i zycze Ci powodzenia jutro. Powiedziales, zwalczymy to, razem... przejdziemy przez to tak jak wczesniej, zobaczysz... obiecal... i ja mu wierze...



32 komentarze:

  1. Ja Was wszystkich uwielbiam,cala Twoja rodzinka jest super!a Nikus ADHD odziedziczyl po Tobie:-D Ostatnio se tak myslalam,ze skoro tylu ludzi poruszyla Twoja choroba i potrafili sie tak zjednoczyc to musi byc szczesliwy koniec!Ja w to wierze!Ty bylas w Knock a my tutaj w kosciele modlilismy sie o Twoje zdrowie:-DBuziaki dla Ciebie i nie mysl wiecej o durnych komentarzach bo one zawsze sie znajda pod jakimkolwiek artykulem!

    OdpowiedzUsuń
  2. martusiu prosze cie nie przejmuj sie jakimis debilnymi komentarzami....chce ci powiedziec ze naprawde wierze w to ze wyzdrowiejesz jakos tak czuje w srodku....nie znam cie osobiscie chociaz buzia taka znajoma ale mysle o tobie nawet w nocy jak spie tak bardzo poruszyla mnie twoja historia moze dlatego ze tez mam dzieci w wieku twojego synka a moze dlatego ze to moglo przydazyc sie kazdemu z nas...tak pieknie piszesz tak wiele ciepla,milosci,wiary jest w tym wszystkim...chce ci powiedziec ze jestem pod ogromnym wrazeniem twojej osoby i wiesz co moze to dziwne bo sie nie znamy ale tak bardzo chcialabym moc cie przytulic i powiedziec ci do ucha nie boj sie skarbie bedzie dobrze....wierze w to naprawde to czuje....jeszcze bedziesz cieszyc sie pelnia zycia i jeszcze bedziesz miec ta swoja upragniona coreczke...a moze dwie....bedzie dobrze zobaczysz cuda sie zdarzaja ty jestes jednym z nich...kamila krysiak zak

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Marto bardzo mnie wzruszyla twoja historia i dowiedziaam sie o tobie i twojej chorobie od mojej sasiadki ktora to zas dowiedziaa sie od ksiedza naszego kochanego na mszy w NCW ,chciaabym ci powiedziec ze chciaz cie nie znam odkad sie o tobie dowiedziaam modle sie o ciebie i twoje zdrowko kazdego dnia o nadzieje ,sama jestem tez matka i zona i zdaje sobie sprawe jakie masz rozterki i nie moge zrozumiec dlaczego Bog obdiera tak mlodym ludziom zycie mam caly czas nadzieje ze w twoim przypadku sie pomylil i da ci to zdrowko na duzo duzo lat ...modle sie o ciebie i zwyczajnie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. NIECH TWOJA KREW ZNOW BEDZIE CZERWONA!
    PS.Z NIECIERPLIWOSCIÁ CZEKAM NA ZUMBE!:))))
    SCISKAM ..JA I SAMUSIA :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, komentarze wulgarne będą usuwane, bo to nie jest miejsce na wylewanie żółci. Jeśli ktoś ma jakieś pytania czy watpliwości, może je kierować bezpośrednio do mnie, na maila: nikola_k@gazeta.pl

    Dzisiaj modlimy się o pozytywny odzew z kliniki...

    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy są już jakieś informacje z kliniki??
      Jej sama bardzo się tym stresuję i czekam na kolejne wiadomości!! Trzymam BARDZO mocno kciuki!!

      Usuń
  6. witaj Martusiu, kilka dni temu trafiłam na tego bloga, dowiedziałam się o Twoim istnienu i bardzo kibicuję Ci w walce z chorobą... z glupimi ludźmi nie ma co walczyć, polemizować, przekonywać, ba nie przejmuj się nimi to zawistni, smutni przedstawiciele naszego gatunku i myslę że nie wiedzą co czynią oceniając źle kogoś kogo nawet nie znają.

    Nie po to jednak piszę... ale po to żeby powiedzieć Ci, że z calego serca kibicuję w powrocie do zdrowia. Ja liczę i wierzę w to, że do Polski przylecisz, nie po to żeby umrzeć wśrod bliskich, ale po to żeby wyzdrowieć!
    Wierzę głęboko, że przyjaciele, którzy tak pięknie wspierają Ciebie w tej walce o każdy dzień, o dobrą egzystencję Towjej rodziny, pomoga Ci wywalczyć życie- dla Ciebie i szczęście dla Twojej rodziny.

    Trzymam kciuki za męża i powodzenie misji w Polsce...za Ciebie.
    Modlę się o cud.

    Wiedz, że nawet tutaj w Polsce, ludziom o których istnieniu nawet nie wiesz- nie jesteś obojętna.

    Trzymaj się dzielnie, WALCZ!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj!Dowiedzialem sie o Tobie na wczorajszej Mszy Sw.w Dublinie. Bardzo mnie poruszyla twoja historia, moja zona ma rowniez na imie Marta i jest mniej wiecej w tym samym wieku co ty...Oboje zmowilismy caly Rozaniec za Twoje uzdrowienie, i goraco wierzymy ze Pan Bog cie wkrotce uzdrowi!
    p.s Wspomne o Tobie kazdego dnia podczas modlitwy;)
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej Marta.

    Widzę, że się nie poddajesz i tak trzymaj.
    Wszystko będzie szło zgodnie z planem, więc uszy do góry!
    A na wiosnę widzimy się na wielkim grillu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A tu taka piosenka z nadzieja na pozytywna odpowiedz z kliniki
    http://www.youtube.com/watch?v=ruQJ1difOS4
    z nadzieja i modlitwa trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. właśnie Ambasador Polski w Dublinie dziękował wszystkim za pomoc jaką niesiemy Marcie...
    Masakra a sam co zrobił...,ciesze się,ze Marta ma takich ludzi wokół siebie,że nie musi liczyć na Ambasadora...cieszę się,że w takich właśnie chwilach potrafimy łączyc sie i liczyć na siebie
    Martus wracaj szybciutko do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Marciu, czytam ten blog od pewnego czasu...czasami po kilka razy dziennie.. Nie znam Ciebie kompletnie ale wewnętrznie strasznie przeżywam to, co się z Tobą dzieje. Pracuję w przychodni i znam podobne sytuacje innych ludzi. Uwierz Kochana, że z Bożą pomocą zdarzają się i istnieją cuda, ja bardzo w to wierzę, wierzę, że ten Cud będzie również w Twoim życiu. Na każdej Mszy Św. modlę się o Wasze wspólne szczęście, serdecznie Ciebie pozdrawiam i pamiętaj, że jesteś naszą Bohaterką ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest Pani cudowna, Pani wiara jest tak mocna..., aż trudno uwierzyć, że tacy ludzie istnieją.
    Proszę trzymać się cieplutko :) Jesteśmy z Panią

    OdpowiedzUsuń
  13. A probowalas tego: http://tylko-jezus.pl/?p=1962

    OdpowiedzUsuń
  14. 10 paź, 2010
    LEKARSTWO NA NOWOTWÓR <>< LEK NA RAKA.
    Zamieszczony przez: Romek w: Leki z Bożej apteki|Wieści z róznych stron!
    UWAGA! ZANIM PAŃSTWO ZACZNĄ PRZYGOTOWANIE DO SPORZĄDZENIA NALEWKI, PROSZĘ OBOWIĄZKOWO SKONSULTOWAĆ SIĘ Z LEKARZEM PROWADZĄCYM!!!!!!

    Oto jego treść….
    „Szanowna Pani
    Proszę się nie martwić o swoje życie, zwalczy Pan nowotwór, stosując podaną metodę praktycznie sprawdzoną na mojej żonie. Od chwili, gdy stwierdzono u niej nadzwyczaj złośliwego guza mózgu bałem się każdego dnia. Lekarze i w ogóle medycyna jest bezsilna wobec tego nowotworu, a właściwie była bezsilna. Nie jestem przesadnie religijny, ale modląc się do Jezusa, w kruchcie kolegiaty w moim mieście, poprosiłem go o takie pokierowanie moim postępowaniem, bym nie błądził. Powtarzam, nie prosiłem GO o uzdrowienie mojej żony, lecz o to by skierował mnie na ścieżkę prowadzącą do uzdrowienia mojej żony. Wierzę, że to ON tę myśl mi podsunął. Po powrocie do domu rozpocząłem poszukiwania w Internecie, zresztą robiłem to przedtem setki razy, ale tego dnia znalazłem prawie natychmiast informację o tym, że kilkanaście miesięcy temu uczeni z uniwersytetu w Nottingham (Anglia) przeprowadzili badania nad kapsaicyną podawaną wewnętrznie.
    Dotychczas stosowano ją zewnętrznie jako plastry przeciwbólowe w reumatyzmie i artretyzmie. Podając kapsaicynę wewnętrznie zwierzętom doświadczalnym zauważyli, że chore na nowotwory – zdrowiały. Otóż okazało się, że kapsaicyna, dostawszy się do organizmu poszukuje komórek rakowych i znalazłszy je, zabija mitochondria, które są odpowiedzialne za podział i rozrost komórek.
    Pisząc obrazowo to tak, jak gdyby kobiecie operować macicę, albo mężczyźnie wyciąć jądra. Kapsaicyna nie atakuje zdrowych, normalnych komórek. Informacja była prawdziwie rewolucyjna, ale ja nie mogłem czekać, bo od odkrycia do produkcji leku mogły minąć całe lata, a być może lek nigdy nie zostałby wyprodukowany, bo koncerny farmaceutyczne nie są za bardzo zainteresowane wyprodukowaniem specyfiku całkowicie leczącego organizm. Skąd czerpaliby zyski, gdyby wyleczyli ludzi z najgroźniejszej choroby. Postanowiłem wyprodukować lek sposobem domowym, dawkując go żonie. Wyniki przeszły najśmielsze oczekiwania. Po czterech miesiącach, przeprowadziliśmy w klinice rutynowe sprawdzenie stanu choroby. Ku ogromnemu zaskoczeniu prowadzącego żonę profesora okazało się, że nie ma w jej organizmie ani jednej aktywnej komórki nowotworowej. Miesiąc temu w dzienniku telewizyjnym usłyszałem informację, że Amerykanie wyprodukowali lek o nazwie kapsaicyna. Pokazano fiolkę i kapsułki oraz poinformowano o cenie. Fiolka ze 100 kapsułkami kosztuje 20 tysięcy dolarów, ale ni można jej nabyć w aptekach, ponieważ leczenie odbywa się w klinice, a więc dodatkowe 20 tysięcy. Bardzo ucieszyła mnie ta informacja, ponieważ potwierdziła słuszność obranej przeze mnie drogi. To tyle wstępu, teraz trochę informacji o kapsaicynie. Kapsaicyna znajduje się wyłącznie w ostrych paprykach. To ona nadaje im ostrość. Im ostrzejsza, tym więcej kapsaicyny. Najostrzejszą jest „habanero”, ale w Polce niedostępna. Ja użyłem papryki „chili”. Związek wytrąca się z papryk, zalewając jakimś szlachetnym olejem i odstawiając do zmacerowania w ciemnym i chłodnym miejscu (najlepiej w lodówce) na 7 do 10 dni, codziennie kilka razy wstrząsając zawartość słoika. Po tym czasie zlać płyn do butelki i spożywać. Pozostałość właściwie można wyrzucić, nadają się do użycia tylko przez kilka pierwszych dni, potem następuje fermentacja. Nie należy się obawiać ujemnego wpływu ostrości papryki na przewód pokarmowy. Mitem jest opinia, że ostrość szkodzi. Wprost przeciwnie, kapsaicyna doskonale reguluje cały układ wewnętrzny, a dla osób otyłych wręcz cudowny, bo przy okazji nie pozwala się rozwijać tłuszczom, więc na stałe przywraca normalne proporcje sylwetki.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepis;
    Wziąć 1,5 kilograma ostrej papryki,,,,,,,,,lub „150 gramów suszonej chili o nazwie “birds eye” “habanero”,,,,,,,,obmyć i pokroić (koniecznie w rękawiczkach, a potem kilkakrotnie umyć ręce. Nie dotknąć oka lub miejsc intymnych) na możliwie najdrobniejsze cząstki, razem z gniazdami nasiennymi, bo połowa kapsaicyny znajduje się właśnie w nich. Zalać w słoiku 1,5 litrem oleju szlachetnego, najlepiej z pestek winogron lub lnianego. Odstawić w chłodne i zaciemnione (lodówka) miejsce na 7 do 10 dni, codziennie kilkakrotnie wstrząsając. Zlać płyn do butelki, używać 5 razy dziennie, przed każdym posiłkiem, po 1 łyżeczce do herbaty. Popijać wyłącznie mlekiem dla złagodzenia ostrości. Tylko mleko ma właściwości łagodzące. Można zjeść małą kromeczkę chleba 4×4 centymetry grubo posmarowaną masłem. Spożywanie kapsaicyny nie daje żadnych skutków ubocznych ponieważ składniki są naturalnymi produktami spożywczymi. Życzę szybkiego wyzdrowienia.
    Pozostałą masą wkładam do pojemnika na kostki do lodu, zamrażam i następnie wyjmuję tylko małą kostkę i zużywam do przyprawiania potraw, w ten sposób mam przyprawę na wiele tygodni i nie psuje się.
    UWAGA!
    Pragnę podzielić się uwagą z własnego doświadczenia, proponuje inną recepturę tzn, wziąć 0,5 kg papryki i zalać 0.5 litra oleju lnianego,{[( a powód jeśli zrobimy nalewkę z 1,5 kilograma papryki, nie jesteśmy w stanie zużyć takiej ilości zbyt szybko, i kapsaicyna zaczyna fermentować )]} a w trakcie używania nalewki wykonać następną porcję również z 0,5 kg. papryki i oleju, i tak trzy krotnie. Zażywanie nalewki bez zmian.
    Ps.
    Kapsaicyna niszczy każdy rodzaj nowotworu, bez względu na to, jaką część ciała zaatakował. Przepis podaję bezpłatnie, ponieważ tak przysiągłem swojemu Jezusowi. Moją satysfakcją i radością jest niesienie pomocy innym. Proszę do mnie napisać po wyleczeniu. Serdecznie pozdrawiam”
    Może to naiwne, ale bardzo wierzę w tą „substancję” mam nadzieję, że będzie nawet skuteczniejsza (zapobieganie, powstrzymywanie rozwoju i zanikanie raka) niż „Olej Lorenza”
    Od administratora; Osobiście widziałem wynik działania tego leku, znajomi, którzy otrzymali ten tekst, zastosowali go, podając swojemu wujkowi, u którego stwierdzono raka prostaty, nastąpiła wyraźna poprawa, poprosiłem by wzięli wyniki przed i po kuracji ,,olejowej chili”, gdy tylko je otrzymam nie omieszkam zamieścić na tej stronce. No i w końcu są to leki z Bożej apteki.
    Komentarz.
    Znam osobiście twórcę tej mikstury na raka – wiem, że powinno się ją robić z suchej papryk najlepiej z chili ptasie oko – mała bardzo ostra ok 250 tysięcy jednostek kapsaicyny ja kupuje na „ostrej kuchni” zalewam pociętą tylko olejem lnianym i pijemy 5 x po łyżeczce dziennie – z mojego doświadczenia wśród bliskich znajomych to całkowity zanik guza mózgu, zanik guzka w trzustce 0.8×1,9cm u mężczyzny w wieku 80 lat, zmniejszenie się markerów prostaty z 110 do 0,7 – biopsja określiła raka prostaty, ale starszy pan odmówił leczenia i tylko pił kapsaicynę. Z mojego doświadczenia wiem, ze osoby, które maja zaawansowane stadium raka nie chcą pic papryki za nic, osoby zdrowe piją i osoby z małym stadium raka tez piją – ale jeżeli ktoś jest umierający za nic nie będzie pił papryki bo go pali, bo mu nie smakuje itp – rak broni się się przed papryka – a kapsaicyna ma medyczne potwierdzenie działania na komórki rakowe i tak działa – uważam, że skoro rak i tak zabije człowieka to trzeba próbować. Rak płuca w 4 stadium daje tylko ok 7 miesięcy życia i nie ma znaczenia czy chory bierze chemie czy nie i tak umrze – to warto brać paprykę.
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  16. Wczoraj Ksiadz wspomnial o Tobie na mszy swietej w Newcastle West mowil o tym ze niektorzy ludzie pisza Ci wredne komentarze i wyrazil swoje niezadowolenie z tego ja jestem z nim calym sercem pod tym wzgledem.Jak tylko bedziesz miala newsy z Polski to odrazu dawaj tu cynka.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Martusia ja wierze w cuda... i mocno trzymam za Ciebie kciuki

    OdpowiedzUsuń
  18. Martusia bardzo pilnie prosze Cie o jakikolwiek kontakt.
    Moj tel. 0876336440 Irlandia lub asuleiman@o2.pl
    Joanna Suleiman

    OdpowiedzUsuń
  19. " Mądrość wszędzie ma daleko, głupota wszędzie ma blisko; mądrość - tylko czasem dociera, głupota - zawsze".

    Martus...moja imieniczko.... prosze Cie nie przejmuj sie tymi komentarzami.....naprawde szkoda Twoich nerwow..... "Swiat sie pomylil"....na glupote ludzka nie ma rady.....niestety...

    Sledze Twoj blog... brak slow....
    Zycze Tobie z calego serca ZDROWIA....Modle sie o Twoje zycie....

    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam o Tobie w poniedziałkowym wydaniu Angory...chwilę później odwiedziłam Twoje konto na FB.. Nie znam Cię, a mimo to moje myśli ciągle krążą wokół Twojej choroby. Wiem,że nie potrzebujesz teraz współczucia ani litości ale wiedz,że każdy kto usłyszał Twoją historię w jakiś sposób się z Tobą utożsamia. Sama mam dwójkę małych dzieci i nie jestem w stanie sobie wyobrazić co bym czuła będąc w podobnej sytuacji. Co do głupich komentarzy to powtórzę jak wiele osób przede mną : W OGÓLE SIĘ NIMI NIE PRZEJMUJ !!! Tak już jest w tym zakręconym świecie,że zawsze znajdą się jakieś wredne ludziska,które pałają do wszystkich nienawiścią..widocznie nigdy nie zaznali miłości... tak jak napisałaś to biedni ludzie,którym należ współczuć... Trzyma za Ciebie kciuki i modlę się,żeby wszystko było dobrze..
    Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
  22. Będę się modlić również za wstawiennictwem bł. Chiary
    http://www.youtube.com/watch?v=odjI8DSYiCw
    z buziakami i pozdrowieniami

    OdpowiedzUsuń
  23. hej :*
    Nie znam Cię osobiście, ale od początku Twojej choroby śledzę Twój blog oraz przeglądam konto na facebooku. Jesteś osobą, która przypomniała mi co w życiu jest tak na prawdę najważniejsze. Tak jak Ty razem z mężem i córeczką postanowiliśmy wyjechać na obczyznę za lepszym życiem i powiem szczerze że tęskni mi się za rodziną i wiem też, że powinnaś być teraz z najbliższymi Ci serduszku. Wierzę że to nadejdzie i wierzę że następnie do pełni szczęścia dla Ciebie i dla nas wszystkich tutaj potrzebny będzie cud. I on też przyjdzie tylko potrzeba czasu i cierpliwości.
    P.S a co do komentarzy zaśmiecających Twój blog to sie zwracaj uwagi, ludzie którzy je piszą pozbawieni są wiary a wypełnieni zazdrością, dlatego też przychodzą im do głowy takie słowa...
    pozdrawiam
    Kinga z rodziną

    OdpowiedzUsuń
  24. carus Angelus sit in nobis hoc precor servus, peccator autem audisset alter locus a te Marcie hoc opportunum esse

    OdpowiedzUsuń
  25. zostaw tego Anioła wśród nas , prosze Cię o to Panie Boże ja, Twój sługa i grzesznik , który dostał od Ciebie drugą szanse , Marcie należy się bardziej-to tłumaczenie z łaciny.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wspaniała Marto, właśnie skończyłam czytać Twojego bloga, przeżywałam każde słowo, jakby to mnie dotknęło. Łzy lecą mi po policzkach. Gratuluję Ci wiary w Boga i w jego łaskę, ja również wieżę, że Bóg pomoże Ci wyjść na prostą, trzymając Cię za rękę przeprowadzi przez tą najtrudniejszą drogę jaka jeszcze jest przed Tobą-drogę do zdrowia i do poprzedniego życia- pełnego szczęścia i beztroski. Póki co życzę Ci bezpiecznego lotu do Polski i niezliczonych wspaniałych chwil spędzonych z mężem i synkiem.
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  27. PROSIMY O JAKIEŚ INFO W SPRAWIE MARTY. OD 4 DNI JEST WIELKA CISZA. OSOBIŚCIE JESTEM TYM PRZERAŻONA...BO Z DNIA NA DZIEŃ BYŁO COŚ WIADOMO A TERAZ NIC ..ZERO...TO JEST BARDZO NIEPOKOJĄCE WIĘC PROSIMY O JAKIEŚ WIADOMOŚCI???

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja również zapytuję co z Martą.Co lekarz w Warszawie powiedział? Kiedy wylot?

    OdpowiedzUsuń
  29. Rowniez czekam z niecierpliwoscia co u Marty ?????????

    OdpowiedzUsuń
  30. Musimy czekać na informacje, tyle wieści z Polski...

    Z Martą widziałam się wczoraj, na pewno jak znajdzie chwilkę i będzie czuła się lepiej, coś napisze...

    OdpowiedzUsuń
  31. martooo..rzadko kiedy sie modle własciwie to nie pamietam kiedy ostatnio to robilam:(dzis pomodlilam sie za Twoje zdrówko i tak bardzo głeboko wierze ze wyzdrowiejesz w koncu,odkad poznalam Twoja historie nie moge przestac o Tobie myslec!!!!!!!!!!!!!!!!!kochana piekana dziewczynoooo trzymam kciuki za Ciebie ZDROWIAAAA!!!!

    OdpowiedzUsuń